poniedziałek, 28 lipca 2014

2. Przebudzenie

     - Jak zwykle zachowaliście umiar.- blondynka gniewnie spojrzała na swoich braci. Mieli przywieźć jedną dziewczynę, a zabrali cały autobus. W pomieszczeniu leżało szesnaście zmasakrowanych ciał. W najciemniejszym kącie siedziała główna winowajczyni całego zamieszania. Przeniosła na nią spokojny, dumny wzrok. Odrzuciła na bok swoje długie loki i omijając czerwone ślady krwi, podchodziła do dziewczyny. Gdy spostrzegła panujące obok niej zamieszanie, chciała mocniej wcisnąć się w kąt. Prawie przebijała się przez ścianę. Wampirzyca spojrzała na swoje białe nike i skrzywiła się, widząc na nich brunatnoczerwoną ciecz. Niechętnie podeszła pod samą ścianę, z góry patrząc na przywiezioną dziewczynę.
- Fernando za mocno ją szarpnął i rozciął jej rękę, poza tym nic się nie stało.- odpowiedział szybko jeden z jej starszych braci. Westchnęła zirytowana lekkomyślnością najstarszego i przyjrzała się siedzącej w kącie postaci. Była taka jaką opisywał ją ich ojciec. To przez nią ich gatunek jest zagrożony. Nie czuła do niej nienawiści, nienawiść odczuwają osoby, które nic nie osiągnęły. Była zażenowana. I w stu procentach pewna, że nic nie wie o ich gatunku.
- Zabierzcie stąd te ciała, niedługo pojawią się rodzice.- powiedziała, nie odrywając wzroku od wystraszonej dziewczyny. Miała twarz w tuszu od rzęs, a włosy do połowy mokre. Podobno w Londynie padał deszcz. Nie wiedziała jak ma obchodzić się z ludźmi, jeśli nie chcę się ich zabić. Przynajmniej na razie. Jej bracia zwinnie uwijali się z pozbywaniem martwych ciał niewinnych i niepotrzebnych ludzi. Z jednej strony zdenerwowała się najbardziej na nich, bo w mediach będą trąbić o zaginięciu autobusu, zmierzającego na Trafalgar Square. Zirytowana odgarnęła kosmyk włosów z czoła.- Chcesz się wykąpać?- spytała oschle brunetki. Na dźwięk jej głosu tylko mocniej wcisnęła się w kąt. Bała się. Nic nowego, kto nie bałby się śnieżnobiałych wampirów z kłami w ustach. Nie zamierzała odpowiedzieć. Blondynka prychnęła oburzona zlekceważeniem z strony człowieka, który jest tak nisko w hierarchii.
    Nagle dziewczyna złapała się obiema rękoma za głowę i pisnęła z bólu, który nagle przeszył jej skronie. Nie porównywała tego bólu do niczego innego, nawet do złamania kości udowej. Nigdy nie bolało ją jak w tej chwili. Czuła, jakby wszystkie komórki w jej głowie powoli pękały, zalewając skronie gorącą krwią. Zwinęła się na podłodze i spojrzała błagalnie na wampirzyce, jakby ona mogła skończyć jej męczarnie. Owszem, mogła bo ona je spowodowała. Nie zrobiła nic, jedynie przyglądała się jaj. Tak szybko jak ból się zaczął, minął. Brunetka popatrzyła na nią otępiale i położyła się na zimnej podłodze, opierając głowę o wilgotną ścianę. W takim strasznym pomieszczeniu, dobrze ubrana- piękna wampirzyca wyglądała co najmniej śmiesznie. Nie pasowała tutaj.
- Chcesz się wykąpać?- powtórzyła wcześniej zadane pytanie. Dziewczyna domyśliła się, że to ona może spowodować jej ból. Musiała się jej słuchać, aby ponownie nie przeżywać tego co zdarzyło się kilka sekund temu. Spojrzała na nią ze łzami w oczach i pokręciła głową. Chciała się wykąpać, ale w swojej wannie. Nie w wannie należącej do wampirów, najgorszego gatunku jaki kiedykolwiek istniał. Nawet wilkołaki nie były tak okrutne jak wampiry. Wilkołaki zabijały od razu, wampiry torturowały i sprawiały niesamowity ból swoim ofiarom. Lubiły patrzeć na ludzkie cierpienie. Zabijały dla przyjemności. To mordercy, potwory.- Nie umiesz mówić, Claudio Lerman?- uniosła idealną brew. Pierwszy raz widziała takiego zadbanego wampira. Nawet miała wątpliwości, że nim jest. Sprawiła jej ból, ale to samo umieją czarownice i erynie.
- Skąd wiesz, jak się nazywam?- wychrypiała. Dawno niczego nie piła, ani ni jadła. Zaburczało jej w brzuchu, co nie umknęło uwadze wampirzycy. Ale zignorowała to i ukucnęła przy niej. Odezwała się jej etykieta, nie ładnie jest rozmawiać z siedzącym, kiedy się stoi. Nawet, jeśli to jest stworzenie najniższej rangi, jak człowiek.
- Nie martw się kochanie, wiem dużo rzeczy.- przygryzła kłem dolną wargę. Claudia nie miała już wątpliwości, że jest wampirem. Nienaturalnie piękna, blada. Ma dużo talentów. Nie tak jednak wyobrażała sobie wampirze kły. Myślała, że są długie i okropne, a tymczasem wampirzyca na przeciwko niej miała średniej długości, idealni dopasowane do buzi. Śnieżnobiałe, tak jak jej cera. Proste, ostro zakończone na końcu. Westchnęła cicho z podziwu, a blondynka uniosła ponownie brwi do góry zdziwiona zachowaniem tej ludzkiej dziewczyny.- Sądzę, że chcesz się wykąpać.
- Nic od was nie chcę.- mruknęła, mierząc ją błagalnym spojrzeniem. Chciała stąd wyjść. Chciała wrócić do domu i być z rodziną. Nawet jeśli miałoby oznaczać to przykre, wręcz wstrząsające wspomnienia. To, jak rozszarpywali tamtych ludzi i śmiali się przy tym. Sprawiało im to niezły ubaw. Podczas gdy ludzie błagali o litość, za wszelką cenę chcieli przeżyć. Claudia nie musiała błagać, nikt jej nie zaatakował. Nawet na nią nie spojrzeli. Czy jest aż taka obrzydliwa, że wampiry nie chcą jej zabić?
-Cóż, mam nadzieję, że zmienisz o nas zdanie podczas swojego pobytu tutaj.- wstała powoli, nie spuszczając z niej wzroku. Jakby chciała przejrzeć ją na wylot. Ale ona już wiedziała o niej wszystko. Wiedziała wystarczająco wiele. I nie było to dobre ani dla niej samej, ani dla Claudii. Ani dla ich obydwu światów. To skończy się albo dobrze, albo fatalnie.
- Nie mam zamiaru tutaj zostać.- wycedziła przez zęby, starając się zignorować piekący ból w ramieniu. Jej skóra została rozcięta i poszarpana, pewnie tak samo jak mięsień. Niedługo się wykrwawi i umrze. Nie chciała umierać, ale nie chciała być zakładniczką tych pijawek. Była zła na tych morderców, za to, że zabili szesnaście osób. Że zabijają codziennie i nie mają wyrzutów sumienia. Złość niekiedy otumania, pozbawia opanowania, przytomności umysły- czyli wszystkiego tego, co najważniejsze. Była czerwona jak burak ze złości, czyli totalnym przeciwieństwem stojącej przed nią dziewczyny.
- Lottie, wszystko już posprzątane. Co teraz mamy robić?- spytał wysoki blondyn, który wyglądał na najstarszego z całej trójki, stojącej obok niej. Był o wiele wyższy od dziewczyny. Claudia zastanawiała się, czy przypadkiem ona nie jest wyższa od niej samej. Na pewno tak. Lottie wygląda na metr pięćdziesiąt wzrostu. Metr pięćdziesiąt pięknego wampiryzmu. Przeniosła na nich swój dumny wzrok. Wszystkie ruchy wykonywała z gracją, której nie mają nawet najlepsze modelki.
- Przygotujcie kąpiel dla panny Claudii Lerman, następnie karzcie pokojówkom przygotować jej pokój.
- A one nie mogą przygotować jej kąpieli? Z tego co wiem, to one są od czarnej roboty.- oburzył się drugi z braci, młodszy. Przynajmniej na takiego wyglądał.
- Oscar, rób co mówię. Nie zapominaj, że rodzice mi powierzyli królestwo na czas ich wyjazdu.- spojrzała na niego spod rzęs. Dwójka chłopaków spojrzała po sobie i wyszła z pomieszczenia. Claudia traciła panowanie nad sobą. Łzy lały się po jej policzkach i skapywały na brudną podłogę. Wszędzie była krew. Nie takie miało być jej wyjście do restauracji ze znajomymi.- Wybacz za ich zachowanie i to co widziałaś. Chłopcy są tacy nieodpowiedzialni. Niby starsi ode mnie o jakieś dwieście lat, ale żaden z nich nie poradziłby sobie jeśli chodzi o panowanie w królestwie. Postaram się, abyś jak najmniej czasu spędzała w ich towarzystwie.- po raz pierwszy zachowywała się naturalnie. Poruszała się swobodniej, ale nie z mniejszą gracją jak wcześniej. Pozwoliła sobie nawet na usadowienie się na podłodze zaraz obok niej. W tym momencie Claudia nie widziała w niej wampira, ale zwykłą dziewczynę, która musiała szybciej dorosnąć. Ciekawe ile wieków na koncie ma ta dziewczyna.
- Dlaczego tutaj jestem?- wymruczała nieświadoma desperacji w swoim głosie. Pragnęła dowiedzieć się wszystkiego na temat swojego porwania. Blondynka spojrzała na nią zaciekawionym spojrzeniem, a jej źrenice z fiołkowego koloru, zmieniły się na ciemny granat. Tak, granat może być ciemniejszy i właśnie teraz Claudia może się o tym przekonać. Wampiry miały w sobie coś, co ich do ludzi przyciągało. Jednak wciąż byli mordercami.
- Oh, jeszcze nie wiemy czy będziesz tutaj na zawsze. Zastanowimy się po miesiącu, może dwóch. Dowiemy się wtedy więcej od przepowiedni, a wtedy dowiesz się wszystkiego. Cierpliwości, moja droga.
- Jakiej cierpliwości? Chcę stąd wyjść! Tata na pewno będzie mnie szukał, wie o was wy...wy.. mordercy!- wykrzyczała, mimo kompletnego braku sił. Jeszcze bardziej zdenerwowała się, widząc reakcję wampirzycy. Nie przejęła się jej nagłym wybuchem złości. Rozbawiło ją to. Za chwilę zmarszczyła brwi i spojrzała w jej oczy. Nie mogła odwrócić wzroku.
- Mordercy zabijają dla przyjemności, a wampiry po to, by przetrwać.
     Nie wiedziała co jej na to odpowiedzieć. Jeśli nawet i miała rację, to nie powinna zachowywać się w sposób tak wyrachowany i bezczelny. Nie mogła wprost powiedzieć, że zabijanie nie jest ich winą. Bo jest i nie można temu zaprzeczać. Gdyby nie chcieli, to zadowoliliby się krwią zwierząt. Zwierzęta nie mają rodzin, które będą cierpiały po stracie jej członka. Teraz szesnaście rodzin będzie musiało przeżyć piekło, jakim będą poszukiwania swoich bliskich, a następnie spotka ich ból po wiadomości o ich śmierci. Wampiry nie zasługują na rację bytu, powinny wyginąć. Nie powinny istnieć.
- Nie zabijamy dlatego, że chcemy. Zabijamy bo musimy żyć.- dodała za chwilę, tym razem spuszczając wzrok i skupiając się na plamie na swoich butach. Ciemnoczerwona ciecz odbijała się w blasku księżyca, wpadającego przez kraty w oknie. Były w lochach, na samej gorze zamku. Zwykle, lochy znajdują się w podziemiach. W tym zamku więźniami były najokrutniejsze wampiry, wilkołaki i stworzenia mityczne. Najmniej prawdopodobne jest, że rzucą się razem z łańcuchami nasączonymi werbeną przez okno, prosto w jezioro z topielcami i syrenami. Nikomu nie udało się uciec, chociaż kilkoro próbowało.
- Zabijacie bo jesteście cholernymi egoistami, którzy stawiają swoje życie ponad innych.
- Z drugą częścią twojego zdania się zgodzę. Stawiamy swoje życie ponad życie ludzkie, ponieważ jesteśmy zagrożonym gatunkiem. Ludzi jest miliony, a wampirów jest setki. Może tysiąc. Nie więcej. Jednak nie wybraliśmy swojej natury, nie wybraliśmy zabijania jako rodzaj przetrwania.
- Więc czego to robicie skoro macie wybór?
- Kto powiedział, że go mamy?- spojrzała na nią z delikatnym uśmiechem, wyrażającym więcej niż tysiąc słów. Wyrażał niewyobrażalny ból istnienia, coś w rodzaju smutku. Nie, to już nawet nie był smutek. To była pustka.Claudia spojrzała na swoją ranę i skrzywiła się. Sprawiła tym samym, że źrenice Lottie zmieniły się na czerwony kolor. Wiedziała co to oznacza, a strach po raz pierwszy związał jej gardło. Jednak blondynka zaraz zmieniła minę i z powrotem stała się tą dziewczyną, jaką była na początku. Dumną i zimną. Wstała i podała jej rękę. Claudia spojrzała na małą dłoń, z pomalowanymi paznokciami na czarno. Nie chciała jej dotykać. Nie chciała jej pomocy. W końcu ich nienawidziła. Nienawidziła całego gatunku, to od początku wmawiał jej ojciec. Nigdy nie zaufa wampirom.To najlepsi manipulanci, niektóre żywią się nadzieją, niczym sukuby. Z tego co wiedziała, niedojrzałe wampiry, stworzone ze związku dwóch wampirów, żywią się nadzieją i energią ze snów. Zabierają z życia człowieka to co najlepsze.- Nie mamy dużo czasu, rodzice zjawią się za niecałe dwadzieścia minut. Zabiorę cię do pokoju gdzie się wykąpiesz i przebierzesz. Lekarz czeka na ciebie na miejscu i opatrzy twoją ranę. Dostaniesz coś do jedzenia, a następnie zobaczysz się z nimi.
- Z kim?- spytała szeptem, nie mając siły by mówić. Czuła się tak żałośnie, będąc pod łaską morderców, stworzeń, którymi gardziła ona i jej rodzina. Teraz oni proponują jej kąpiel, ubrania, posiłek i pomoc lekarską. Gdyby ojciec dowiedział się, na co się zgodziła, byłby bardziej niż wściekły. Właśnie, ojciec. On wie na pewno gdzie jest i ocali ją. Przybędzie by jej pomóc, a to dawało jej siłę i nadzieję.
- Z Królem i Królową tego jakże pięknego pałacu.
     Claudia wstała, trzymając się ściany. Kolana drżały, a ona niemal traciła kontrolę nad nogami. Ręka Lottie ciągle była wyciągnięta. Chciała udzielić jej pomocy, ale nie robiła tego bezinteresownie. Przypomniała sobie, że mówiła o jakiejś przepowiedni. Nigdy z ojcem nie rozmawiała dużo na temat inny, niż obrona przed wampirami. Na wszelki wypadek. Dlaczego nie przypomniała sobie tego, kiedy zaatakowano ich autobus? Wystarczyła zwykła, ostro zakończona rzecz wbita w serce lub plecy wampira. Może będzie miała szansę.
- To twoi rodzice? Jesteś księżniczką?- chciała zachować pozory pogodzonej z porwaniem, a blondynka chyba to kupiła. Chwila popatrzyła na nią, na to jak się porusza i puściła ją przodem. Wyszły powoli, zostawiając za sobą zakrwawioną podłogę i cuchnący zapach krwi. Korytarz którym się kierowały nie był lepszy od wcześniejszego pomieszczenia. Było zimno, w powietrzu unosił się zapach metalu. Z jednej z cel wydobywały się potworne krzyki. Spojrzała przez ramię na wampirzycę za nią, która rzeczywiście była niższa. Machnęła jedynie ręką i zlekceważyła wyzwiska kierowane w jej stronę.
- Meduza zbytnio nie przepada za moim towarzystwem, co nie powinno mnie dziwić. W końcu pozbawiłam ją daru zamieniania w ludzi w kamień, a zamiast węży na głowie na zwykłe włosy. Myślałam, że to doceni, ale kiedy dowiedziała się że straciła największy dar jaki można dostać, chciała zrobić wszystko aby wydać nasze istnienie. Dlatego się tutaj znalazła. Nie musisz obawiać się jej towarzystwa, jeśli nie będziesz robiła problemów to nigdy się tutaj nie znajdziesz.
- Jaki dar straciła?
- Nieśmiertelność.- spojrzała na nią kątem oka, gdy otwierała wielkie, metalowe drzwi. Claudia ścisnęła rękę na długopisie w swojej prawej ręce, wyczuwając szansę na zaatakowanie. Przełknęła głośno ślinę, gdy blondynka odwróciła się w jej stronę. Jeszcze na nią nie spojrzała, a już trzymała przedmiot w dłoni. Obejrzała go i powoli przeniosła wzrok na przerażoną brunetkę.- Sprytnie.- wzruszyła ramionami i pociągnęła ją za rękę, aby szła przed nią. Boleśnie wygięła jej dłoń do tyłu, a Claudia jęknęła z bólu. Czuła, jakby łamała jej każdą kostkę w palcach. Jej dotyk był zimny i wyraźnie kontrastował z jej rozpalonym od gorączki ciałem.
- Puść.- wycedziła i próbowała się wyrwać, ale nie dała rady. Jedynie sobie zaszkodziła, bo ręka zabolała ją kilka razy mocniej.
- Wybacz, Claudio, ale nie mam teraz do ciebie zaufania i nie wiem czy nie rzucisz się na mnie z kredką do oczu.- powiedziała drwiącym głosem i prowadziła ją po wysokich, krętych schodach. Było o wiele ładniej i cieplej, a w powietrzu unosił się zapach kokosa. Było czysto, ale staroświecko. Mówiąc, że to pałac, wcale nie przesadzała. Czuła się jak królewny z osiemnastego wieku, tylko że w poszarpanych dżinsach i z podartą bluzką. Lottie miała na sobie czarne rurki, białe nike forcy za kostkę i białą bluzkę z krótkim rękawkiem, która sięgała trochę za piersi. Nie wyglądała jak księżniczka, ale za to cholernie dobrze.
- Miałaś być delikatna.- podśmiewał się jeden z jej braci, ten starszy. Wychodzili z łazienki, mierząc wzrokiem Claudię. Zastanawiała się, co im zrobiła, że jej tak nienawidzą. Lottie pchnęła ją na łóżko i oparła się o drzwi.
- Masz piętnaście minut, ubrania masz na toaletce. Jakieś kosmetyki i szczotki do włosów też. Buty stoją przy oknie. Za równe piętnaście minut zjawię się i masz być gotowa, chyba że potrzebujesz pomocy.- nie była już tą dziewczyną, która rozmawiała z nią szczerze. Znowu przybrała jakąś maskę. Claudia nie mogła jej rozgryźć. Jest wampirem zagadką, jakby to pierwsze nie wystarczało. Rozmasowała rękę i kiwnęła głową ze zrozumieniem. Wampirzyca wyszła razem ze swoimi braćmi, a za drzwiami słyszała ich śmiechy i przyciszone rozmowy. Ciekawiło ją, czy śmiali się właśnie z niej. W końcu jak powiedziała Lottie, jest na najniższym szczeblu hierarchii tylko dlatego, że jest człowiekiem.
     Umyła się, ale zajęło jej to dokładnie osiem minut. Uważała na ranę, oczyściła ją samą wodą. Użyła żelu o owocowym zapachu, tak samo jak szamponu do włosów. Zauważyła szczoteczkę do zębów, więc użyła i jej. Nie zmieniła swojego zdania o wampirach. Mordercy. Potwory. Nic innego nie można o nich powiedzieć. Znalazła czystą, białą bieliznę i ubrała ją szybko na siebie. Nie wiadomo, kiedy przyjdzie tu ta wredna wampirzyca i będzie chciała ją zabrać. Nie widziała gdzie. A może już dzisiaj skrócą jej mękę i skończą z jej życiem, skoro sprawia tak wiele problemów?
     Lottie stwierdziła, że wampiry nie wybierają tego kim są i co robią innym ludziom. Claudia stwierdziła, że to bzdura. Każdy wybiera swoją własną drogę. Czyny i wartości określają czym jesteśmy. A wampiry to potwory, nic nie wnoszą do życia. Potrafią jedynie ranić i siać zamęt.
     Rozczesała swoje długie, brązowe włosy. Chyba nie miała czasu na wysuszenie ich, niedługo minie piętnaście minut. Pośpiesznie założyła białą koszulkę na ramiączkach i czarne rurki, podobne do tych co miała Lottie. Pod oknem zobaczyła czarne conversy. Widocznie mają tu coś takiego, jak moda. Nie było czasu na pomalowanie się, bo wampirzyca zjawiła się w drzwiach. Spojrzała na jej ranę, z której płynęła świeża krew. Jej oczy nie zmieniły kolor z fiołkowego. Pewnie była najedzona, przynajmniej tak pomyślała Claudia.
- Widzę, że wyrobiłaś się w czasie. Bardzo dobrze. Teraz zaprowadzę cię do lekarza, opatrzy cię i zabiorę cię do kuchni. Zjesz coś, dzisiaj kucharz przygotował specjalnie dla ciebie makaron z sosem. Ludzie to lubią.
- Nic nie wiesz, o byciu człowiekiem.- syknęła, wstając z łóżka. Złapała się za piekącą rękę, aby krew nie lała się po jej nadgarstku. Lottie smutno się uśmiechnęła.
- Wiem więcej, niż ci się wydaję.
     Po tych słowach odwróciła się i kazała iść za sobą. Szły długim korytarzem do drzwi z napisem uzdrowienie. Inne słownictwo, widać to też po wypowiedziach Lottie. Weszły bez pukania, pewnie księżniczka mogła robić co chciała. Claudia dokładnie oglądała pałac, aby pamiętać jak potem stąd uciec. Bo kiedy tylko zdarzy się okazja- skorzysta z niej.
     Lekarz okazał się człowiekiem. I był bardzo miły dla nich obydwu. Nie emanował nienawiścią w stosunku do wampirzycy, rozmawiał z nią normalnie. Widać było jednak napięcie panujące, kiedy opatrywał ranę brunetki. Lottie skrzywiła się, jakby ten widok ją brzydził i podeszła do okna. Nie chciała jej atakować, miała swoje powody. Claudia zastanawiała się, czy nie jest sukubem, ale to jakie silne ma moce zaprzecza temu. Ojciec mówił, że pół wampiry są znacznie silniejsze fizycznie od wampira w średni wieku. Najsilniejsi są pierwotni. Ale podobno żaden z nich nie żyję, więc nie ma najsilniejszych wampirów. Sukuby nie mają większej siły, to demony. Żywią się duszą i aurą człowieka. Sieją większy zamęt od wampirów, czasami zdarzały się opętania, ale to rzadko.
     Człowiek owinął jej rękę bandażem, wcześniej zaszywając ranę ze znieczuleniem. Popryskał czymś o zapachu lawendy i wypuścił. Znowu była sam na sam z Lottie. Wcześniej rzucił jej współczujące spojrzenie. Jakby znał jej przyszłość i to, do czego jest potrzebna rodzinie królewskiej.

3 komentarze:

  1. Hej!
    Wpadłam przez przypadek, bo u kogoś tam znalazłam adres Twojego bloga i choć moim zamiarem było zareklamowanie swojego bloga, to postanowiłam przeczytać rozdział. W końcu komentarz nic nie kosztuje, a ile szczęścia daje autorowi! ;)

    Bardzo raził mnie brak akapitów. Tekst jest jednolity i ciężko się przez niego przebrnąć, mimo że piszesz ciekawie i intrygująco. Gorąco przekonuję byś w nastepnej notce pomyślała o nich.
    A co do treści, bardzo mi się spodobała. Zaczynasz naprawdę zachęcająco. Poza tym ja, fanka kryminałów i wszelkiego rodzaju zbrodni, gdy przeczytałam o tym zmasakrowanym autobusie (oczywiście nie o pojeździe, a ludziach, którzy w nim byli:D) to od razu doszłam do wniosku, że to coś dla mnie. Podejrzewam, że krwi będzie sporo skoro mamy do czynienia z wampirami. Ale mnie to kompletnie nie przeszkadza xD jezu, w końcu wyjdę na psychiczną ;D

    W każdym razie ciekawa jestem kim jest ta Claudia i jakie znaczenie dla tych istot ma. Żeby ją zdobyć i przyprowadzić musiało umrzeć tyle niewinnych istnień naraz, że na pewno nie jest to nikt ważny. A wręcz przeciwnie. Myślę, że według tych władcow wampirzego świata, dziewczyna jest im na coś potrzebna. Tylko na co? Oto jest pytanie..
    Weny!
    W wolnej chwili zapraszam Cię do mnie. Również piszę opowiadanie, może Ci się spodoba;) Byłoby mi miło otrzymując od Ciebie opinię;)
    Ściskam i pozdrawiam;*

    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, możliwe że nie widać akapitów, bo zawsze piszę w bloggerze, a nie na wordzie, więc nie mogę użyć Tab ;// No i robię pięć spacji haha ale postaram się, aby wyglądały jak akapity bo inaczej nie umiem robić (wiem, żałosne xd) dziękuję za szczerą opinię:)

      Usuń
    2. A próbowałaś załatwić to css'em?:D Ja też szczerze powiedziawszy mam z tym problem, bo jak przekopiuję tekst z worda, to owszem akapity są, ale w dialogach się rozjeżdżają ;/ Jakby tabulatura działać na bloggerze nie mogła! Uh! :D

      Usuń